Przemyślenia

Z perspektywy osoby znającej i zgadzającej się z konwekcją wolnego rynku, niezrozumiałe jest w jaki sposób ludzie mogą wybierać dzisiejszą władzę, a wraz z nią brak zmian w gospodarce, składa się na to mnóstwo różnych czynników, niekoniecznie ekonomicznych. Spróbujmy zatem spojrzeć na naszą gospodarkę okiem wolnorynkowca.

Wielkie nieporozumienie, czyli kwestia podatków.

Co jest ciekawe ludzie całkowicie zobojętnieli na to co dzieje się z ich pieniędzmi, na które często ciężko i długo pracowali, niezrozumiałym dla mnie jest jak ktokolwiek może się godzić na to by 3/4 jego krwawicy było zabierane beż podania jakichkolwiek merytorycznych argumentów oraz z pogwałceniem praw wolności i własności przez państwo.

Oczywiście większość ludzi nawet nie zdaje sobie z tego sprawy i nie potrafi wskazać VATu jako podatku, myślą iż płacą akcyzę i składają PITy i są to jedyne datki jakie oddają państwu, ZUS ponoć przecież odkłada pieniądze na ich emerytury.

Trochę słabo to idzie zważając, iż zadłużenie ZUS wynosi polowe Polskiej dziury budżetowej, która narastała od wielu lat, mamy więc wielki moloch który nie tylko przepuszcza nasze pieniądze, lecz jeszcze nas zadłuża.

Szczerze to ciężko sobie wyobrazić bardziej pesymistyczną wizję, niż obserwujemy dnia dzisiejszego co do ZUSu i zadłużania nas, oczywiście działa to bardzo destrukcyjnie na każdy dział naszej gospodarki.

(Wolnorynkowcy nie chcą nic od nikogo, chcą jedynie by dać im spokój tak więc nie ma mowy o naruszaniu w ten sposób czyjejkolwiek wolności, jeśli ktoś chce żyć w dobrowolnej komunie niech żyje byle nie wciągał w to mnie)

Pracodawca musi opłacić koszta pracy które wynoszą często nawet równowartość pensji pracowniczej, zamiast oddawać tych pieniędzy państwu na przeżarcie mógłby zatrudniać dwie osoby lub jednej podnieść płacę.

Oczywiście mógłby je zainwestować w słodycze, komputer czy panny lekkich obyczajów jednak w każdym wypadku gospodarka wyszłaby na tym korzystniej, niż gdyby za nasze pieniądze się nas zadłużało.

Jakaś gałąź przemysłu zostanie w ten sposób zasilona co będzie prowadzić do polepszenia ogólnego dobrobytu.

Szkoły i usługi medyczne prywatne

Tak samo niezrozumiałym jest dla mnie pozostawienie sprawy tak ważnej jak edukacja w rękach urzędników, skutek jest taki sam jak na poczcie gdy jest publiczna.

Na poczcie obserwujemy olewkowe traktowanie, kolejki i niekompetencje oraz bardzo niską jakość świadczonych usług, to samo dzieje się we wszystkich gałęziach dziedzinach które podlegają kontroli państwa.

Drogi są dziurawe, ludzie umierają w kolejkach do szpitala, policja jest skorumpowana i nadużywa swoich praw, a listy docierają nieraz z kilkuletnim opóźnieniem lub w ogóle.

Poczta jest po prostu najłatwiej dostępna, dlatego możemy zauważyć jak awiza które miały służyć z początku tylko, jeśli nie zastanie się adresata w domu, często zostawiane są ze zwykłego lenistwa listonoszy, którzy przecież też są częścią systemu.

Rynek potrzebuje różnorodności, jeśli wszyscy będziemy chodzić do szkół uczących każdego tego samego, to nasza gospodarka musi narzekać na bezrobocie oraz brak specjalistów.

To całkowicie zabija inwencję twórczą oraz jakiekolwiek samodzielne myślenie, po za tym od kiedy jakiś urzędnik który ma władzę tylko dlatego, że ma pod sobą innych urzędników wie lepiej i ma prawo decydować za rodzica, o tym czego uczyć się ma jego dziecko?!

Nawet suka nie pozwala nikomu obcemu wychowywać swoich dzieci, przynajmniej protestuje.

Może krowy i inne bydło się na to zgadzają choć i tu znajdziemy opory, człowiek jest dzisiaj dosłownie traktowany jak bydło, któremu gospodarz mówi gdzie i kiedy może iść, co i jak ma robić oraz oczywiście musi generować dochody.

Kontrowersje?

Czy takim kontrowersyjnym jest uważać że to rodzic i dziecko same najlepiej zdają sobie sprawę z własnych potrzeb? Przecież dziecko jest również inwestycją rodzica na późniejsze lata, tak aby rodzic mógł je dobrze wychować, a ono nie zostawiło rodzica samego na starość, dlaczego więc ludzie pozwalają by urzędnicy zajmowali się ich inwestycjami chociaż wiadomo iż czego się nie tkną zostanie to zniszczone?

Jeśli dziecko jest niepełnosprawne umysłowo, jako rodzic wolałbym nie uczyć go mnożenia z trzema niewiadomymi, co nikomu nawet zdrowemu nigdy w życiu się nie przyda, lecz na przykład spostrzegłbym w nim niezwykłe zdolności manualne i kształcił go na stolarza, dzięki czemu będzie w stanie godnie żyć jak każdy inny człowiek, nie byłoby chyba nic uwłaczającego w tym, że produkowałby meble naturalne, szafy, piękne i drogie komody, luksusowe łóżka dla bogatych czy meble woskowane.

Z drugiej strony jest szansa, iż rodzic w dziecku niepełnosprawnym odkryje inne talenty i pośle go do odpowiednich nauczycieli, dzięki czemu dziecko wyrośnie na geniusza, niemożliwym jest by urzędnik, który nawet nie jest w stanie sobie wyobrazić jak nasze dziecko wygląda, lepiej od nas był w stanie rozpoznać jego indywidualne cechy.